Bliskie związki posła Neumanna z partią chłopów bez ziemi

Ci, co jeszcze wczoraj uważali, że prawo jest tylko po ich stronie, a sędziowie, prokuratorzy i policja do wyłącznej dyspozycji, dziś się oburzają, wykrzykują, że prezydent złamał prawo ułaskawiając Kamińskiego.

Nie wnikam, nie szukam dziury w całym. Uważam, że prerogatywa daje możliwości, temu, który do niej ma wyłączne prawo.

Szef klubu parlamentarnego PO – Sławomir Neumann:

Ułaskawienie Kamińskiego to rzeczywiście przejaw końca arogancji władzy – powiedział Neumann odnosząc się do słów premier, która zapowiedziała, że rząd Pis skończy z „arogancją władzy”. –

- Panie prezydencie zawiódł pan Polaków, ponieważ decyzja o ułaskawieniu Kamińskiego to przykład politycznego klientelizmu. Hasło „rodzina i sprawiedliwość” idealnie opisuje tę sytuację. To, co pokazaliście daje urzędnikom poczucie bezkarności. Kamiński został pierwszym beneficjentem „dudapomocy” – zwrócił się do obecnego na sali prezydenta Andrzeja Dudy Neumann. - Pani premier, panie prezydencie: złożyliście hołd lenny panu prezesowi. Cała sala wie, że prezes jest tylko jeden i to on wygłosił prawdziwe expose. Psujecie demokrację, bo osoba, która stoi na czele państwa nie ma realnej władzy. Dziś mamy wrażenie, że przesuniemy się zdecydowanie poza standardy europejskie – dodał i zakończył przemówienie sentencją Cycerona: „Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni”.

To, że Neumann jest hipokrytą wiemy od dawna. To, że idzie po trupach (mam nadzieję, że tylko politycznych) też wiemy od dawna. Wiemy również to, że za Neumannem stoją mocni ludzie, których określiłbym mianem: Strażnicy Starego Układu.
Nie ma zielonego pojęcia, czy Strażników Starego Układu chronią ludzie z Mosadu.

Kto i co daje Neumanowi tak wielkie poczucie pewności?
W czasie kiedy inkryminowany był jedynie przewodniczącym struktur PO w powiecie starogardzkim Neumann sam o sobie mówił, że jest prawicowcem. Brał udział we wszystkich uroczystościach i spotkaniach tego ruchu. Nie jeden raz przypominał, że był pierwszym w mieście, który dał wyraz negacji pezetpeerowskiej nomenklaturze i jako członek KPN postawił z kolegami krzyż na starogardzkim Rynku.  Sytuacja odwróciła się diametralnie, kiedy został starostą starogardzkim. Już wcześniejsze symptomy wskazywały na przykład politycznego klienelizmu i zwykłej chciwości – odpłatność pobierana za umieszczenie kandydatów na listach PO w wyborach. Kwoty były różne i zależały od miejsca na listach partyjnej układanki. Szybko okazało się, że to mały cyniczny człowieczek, który jest interesowny we wszystkim co robi.

Gdybym miał spróbować zestawić Neumanna z jakimś innym politykiem, to myślę, że tutaj idealnie pasuje postać byłego posła PSL, Burego z tym jednak wyjątkiem, że tego pierwszego wciąż chroni immunitet. Jak głosi przysłowie: Dopóki dzban wodę nosi, dopóty ucho się nie urwie.
W tym przypadku przysłowiowym uchem są panowie starych służb i myślę, że dobrze byłoby to ucho wreszcie odjąć, aby jeszcze jednego szkodnika ukrywającego się za parawanem służb i złotoustymi hymnami.

Co zatem łączy Burego z Neumannem?  Pozornie mogłoby się wydawać, że niewiele, ale gdyby odsłonić deczko tę śliczną koronkową firankę, to wnet okaże się iż obu (choć razem nie prowadzili wspólnych interesów) łączy tak wiele, że aż trudno uwierzyć, że nie są to bliźniaki i na dodatek jednojajowe.

Bliskie związki posła Neumanna z partią chłopów bez ziemi wskazują jednoznacznie na pewne przechylenie w stronę  (nie, nie moi drodzy, nie w stronę, o której myślicie; to nie przywiązanie do ziemi, nie żadna tam tradycja Dmowskiego, czy innego chłopskiego przywódcy)  klientelizmu, nepotyzmu i cholernej interesowności.
Kiedy został wybrany starostą już na drugi dzień piastowania swego urzędu stworzył nowe miejsce dla T. I tak człowiek, który jeszcze chwilę temu był za burtą rady powiatu znalazł się na pokładzie wpierw jako nieetatowy członek rady by później mieć etat; no bo jak tak za darmo brać udział w pracach rady?
Ten, któremu Neumann podał pomocną dłoń, to były poseł ziemi gdańskiej wywodzący się z PSL.

Neumann grzmi, że prezydent Andrzej Duda złamał prawo. Zapytam wprost. Ile razy pan, panie pośle Neumann, złamał prawo? Pomijam fakt powołania T. do rady powiatu, bo to było, że się wyrażę, zaledwie otwarcie.

Do prawdziwego pokera Neumann dopiero się rozgrzewał, o czym mieli się  wkrótce przekonać mieszkańcy powiatu starogardzkiego. Wpierw zajął się szpitalem rozpiździając go w ramach uleczania służby zdrowia. Nigdy nie krył, że służbę zdrowia należy sprywatyzować, tyle tylko, że w przypadku starogardzkiego szpitala, Szpital św. Jana, usługi prywatne były prowadzona w tych samych gabinetach na tym samym sprzęcie co usługi w ramach świadczeń NFZ z tym, że w godzinach świadczeń usług stało się w kilkudniowych kolejkach i przyjmowano dwie trzy do pięciu osób dziennie, a po godzinie piętnastej ten sam lekarz odpłatnie potrafił przyjąć tyle osób przez jedną godzinę.
Prywatyzacja wg Neumanna polegała na udostępnianiu gabinetów i sprzętu opłacanego przez NFZ do celów czysto prywatnych. Znajomy lekarz nie musiał się martwić takimi duperelami jak gabinet, sprzęt, personel. W szpitalu miał zapewnione wszystko i to za friko. I tak trafiali do starogardzkiego szpitala specjaliści z Bydgoszczy (gastroskopia) z Gdańska, Sopotu, Gdyni i innych miast w których z jakichś powodów nie prowadzili swojej praktyki. W wyniku przeprowadzonej „prywatyzacji” szpitala najwięcej zyskał… komornik.

Temat szpitala w powiecie, i czasie sprawowania władzy przez oburzonego przewodniczącego klubu PO – Neumanna, to dobry materiał dla prawdziwego dziennikarza śledczego i… prokuratora z poza układu i jurysdykcji okręgu gdańskiego.

Ile pozwoleń budowlanych swoim znajomym i dobrym znajomym swoich znajomych wydał pan starosta Neumann? Trudno dokładnie powiedzieć, ale było tego tyle, że głowa boli. Wiemy o kilku, które zostały wycofane z obiegu prawnego przez WSA w Gdańsku z nakazem rozbiórki postawionych obiektów.

Ktoś mógłby zapytać: a co z wymiarem sprawiedliwości, przecież jest policja, prokuratura i sąd. Tak, są. Tyle tylko, że … I tutaj spuśćmy na chwilę zasłonę milczenia.

Owszem była taka jedna kontrola, a w zasadzie było ich kilka, która rzuciła światło na zasadność funkcjonowania powiatowych urzędów pracy i odsłoniła patologię lokalnego biznesu powiązanego z lokalną władzą policją i prokuraturą. PUP-em w Starogardzie Gdańskim kierowała pani M. To za jej czasów z publicznych pieniędzy urząd „szkolił” obuwnika z zawodu i wieloletnią praktyką na … obuwnika. „Szkolenie” odbywało się na taśmie produkcyjnej firmy zajmującej się produkcją markowego obuwia. Szkolący się, niczym to małe chińskie dziecko, popylał przy taśmie jak ten mrówek jeden i pół za 480 zł. miesięcznie otrzymywanych z PUP. To mniej więcej tyle ile wynosiła cena jednej pary obuwia, którą szkolący się obuwnik z zawodu obuwnik z kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym nabytym w likwidowanych Nadbałtyckich Zakładach Przemysłu Obuwniczego „wyszkolił” u prywaciarza, tego samego, który wcześniej w ramach innej niż prywatyzacja służby zdrowia drogą kupna w cenie złomu nabył maszyny obuwnicze tworząc z nich taśmy produkcyjne. Mówiąc najoględniej każdy z nas dopłacał (dopłaca dalej) do biznesu wspomaganego z publicznych środków wypełniając tym samym powiedzenie: Bogatemu diabli na żarnach mielą

Inny, równie dobrze zaprzyjaźniony z lokalnymi politykami i władzą wszelaką, biznesmen „szkolił” glazurników i płytkarzy. Szkolenie polegało na rozładunku i załadunku materiałów budowlanych w tym glazury i terakoty oraz klejów do ich przyklejania. Po takim „szkoleniu” ofiary pracy niewolniczej w wolnej Polsce otrzymywały zaświadczenie o odbytym szkoleniu i praktyce dającym im prawo do wykonywania zawodu: obuwnik, glazurnik i kilku innych.
Pomimo, że Neumann starał się za wszelką cenę zamieść temat pod dywan sprawa ujrzała światło dzienne i wszczęto około setki postępowań karnych przy całkowitym milczeniu tzw. lokalnej prasy.
Dotychczasowa kierownik PUP w Starogardzie Gdańskim, pani M. wyleciała z hukiem z posady, a na jej miejsce pan starosta (Sławomir Neumann – PO) ściągnął jakiegoś fircyka z Trójmiasta mianując tego dyrektorem. Podobnie rzecz się miała z dyrektorem wspomnianego wcześniej szpitala, którego zastąpił człowiek przywieziony w teczce.

(…)

W drugiej odsłonie napiszę o tym, jak pobudowano para uczelnię na terenie strefy przemysłowej, o przykrywaniu prywaty, którą zajmował się inspektor budowlany, o zbywaniu przez starostę starogardzkiego majątku za 1/3 rzeczywistej wartości pomimo, że oferenci kładli na stół kwoty umieszczone w ofertach przetargowych.
Napiszę, o usuwaniu  z Internetu niewygodnych dla posła Neumanna wpisów. Napiszę o willi Staraka pobudowanej przez byłą posłankę PO, bizneswoman P. ze środków PEFRON, o milczeniu owiec i beczeniu baranów, i o „rodzinie i sprawiedliwości” wg standardów pana posła wywodzącego się z małego zapyziałego miasteczka oddalonego od Warszawy o 330 km.
Trzeba jasno powiedzieć, że sprytu i pewnego rodzaju inteligencji szefowi klubu parlamentarnego PO odmówić nie można.

Inne moje teksty: http://blog.wirtualnemedia.pl/wiktor-smol